Dziś jak co środę kolejna recenzja, tym razem na warsztat idzie "Król węży" od Jeffa Zentnera, czyli jedna z nowości reklamowana jako niepokojąca i brutalna powieść młodzieżowa. Brzmi super, prawda? Tylko pytanie czy te pozytywne recenzje, liczne rekomendacje, a nawet sam opis fabuły, to nie zbyt dużo? Może ta książka wcale nie jest taka rewelacyjna? A może jednak jest? Odpowiedź na te pytania poznacie czytając dalej moją recenzję.
Informacje podstawowe:
Autor: Jeff Zentner
Tytuł: Król węży (org. The Serpent King)
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 11 kwietnia 2017
Liczba stron: 360
Opis książki (według mnie):
Historia trójki przyjaciół: Lydii, Dilla, Travisa, którzy stoją u progu dorosłości, choć kompletnie jej nie czują, a nawet nie chcą. Lydia to dziewczyna z zaplanowaną i uporządkowaną przyszłością, blogerka modowa, która ma szansę zawojować amerykańskie wybiegi. Dill posiadający niezwykły talent muzyczny, pisze piosenki, gra na gitarze, niestety tylko wtedy może być tak naprawdę sobą. Do tego, gdziekolwiek się nie ruszy słyszy szepty na temat swój i swojego ojca. Afera sprzed kilku lat ciągnie się za Dillem, a wytykanie go palcami zdaje się nie mieć końca. Travis to chłopak zakompleksiony przez swój wygląd, krytykowany na każdym kroku, odstający od reszty społeczeństwa. Jedyną osobą, która go rozumie jest dziewczyna mieszkająca na drugim końcu kraju, której nigdy nie dane było mu zobaczyć.
Jest to opowieść o odmienności, problemie z samoakceptacją, a także o ogromnym wpływie otoczenia na kształtowany za młodu charakter. Poza tym ta historia opowiada o dążeniu do szczęścia i poszukiwaniu miejsca na ziemi.
Co sądzę ja?
Król węży, czyli jednak z najnowszych powieści młodzieżowych od wydawnictwa Jaguar, spod pióra Jeffa Zentnera. Książka ta znalazła się u mnie zupełnym przypadkiem, otrzymałam ją w prezencie za udział w konkursie czytelniczym. Przyznam, że sam opis bardzo mnie zaintrygował i poczułam, że to może być coś dla mnie. Czy miałam rację?
Jak wynika z opisu, mamy tutaj do czynienia z trójką głównych bohaterów: Lydią, Dillem oraz Travisem, i to na nich się skupię w tym akapicie. Zacznę od Lydii, z którą teoretycznie powinnam się utożsamić. W końcu ona także prowadzi bloga, lubi czytać i nie jest szczególnie popularna w szkole. To wszystko brzmiało naprawdę super, aż do momentu kiedy dziewczyna nie otworzyła ust. Wtedy wyszło z niej wszystko co najgorsze. Tak okropnie irytującej bohaterki, która niby pod pretekstem pomocy przyjaciołom na siłę stara się ingerować w ich życie, jednocześnie chcąc od nich wiele, a od siebie nie dając nic, poza licznymi uwagami, na temat tego, co ona zrobiłby na ich miejscu. Niby pod koniec książki przechodzi zmianę osobowości i jest mniej denerwująca, ale nie wierzę, że musiała dojść do pewnego wydarzenia, po to, aby ona wreszcie się opanowała. Ale to tyle o niej, następny w kolejce jest Dill, czyli marionetka swojej rodzinnej patologii. Zresztą on to jeszcze nic, przez jego matkę, myślałam, że wywalę tę książkę przez okno. Ona pobiła wszystkie inne i trafia na sam szczyt listy najbardziej irytujących książkowych matek! Sam wątek historii rodzinnej Dilla, której zdradzić wam oczywiście nie mogę, (choć wspomnę tylko tyle, że jest on bezpośrednio związany z tytułem książki) jest dość intrygujący, poza tym, że strasznie naciągany, ale o tym może troszkę później.
Travis to z kolei chłopak zakochany i zakręcony na punkcie jednej serii książek fantasty. Uroczy wycofany outsider, którego chciałoby się przygarnąć. Myślę, że to był mój ulubiony bohater, ponieważ mało się odzywał, więc Zentner nie dał rady go spieprzyć. Miał swoje dziwactwa, zresztą jak każdy, ale w tym wszystkim ja dostrzegłam w nim chłopca, który miał straszną potrzebę akceptacji i miłości w domu rodzinnym, a także wśród przyjaciół w tym wśród tępej Lydii, która przez dokuczanie Travisowi irytowała mnie jeszcze bardziej!
Spodziewałam się niebanalnej i brutalnej powieści dla młodzieży z wartką akcją i ciekawymi bohaterami. Mój stosunek do postaci już znacie, a teraz odniosę się do reszty. Czy ta historia była nie banalna? No powiedźmy, w sensie to było dość oryginalne, a przynajmniej tak mi się wydaje, że nie czytałam nigdy nic podobnego. Nie oznacza jednak, że wątki jakie zostały tu poruszone szczególnie mi podpasowały. Co do brutalności tej książki, troszkę się rozczarowałam. Myślałam, że będzie krwawiej, że wyjdą na światło dzienne różne intrygi i przekręty, w końcu malutka mieścinka z dala od świata pasuje idealnie pod kryminał czy thriller. Niestety autor postanowił pójść w inną stronę, skupiając się na psychologii bohaterów. I to byłoby naprawdę super, ponieważ pomysł na nich stwarzał ogromny potencjał, niestety zmarnowany. Byłoby dobrze, szkoda tylko, że ekspozycja postaci w tej książce leży i kwiczy.
PODSUMOWUJĄC; Ja rozumiem, że to jest debiut, no ale bez przesady, ta książka zdobyła liczne nagrody, a jej średnia ocen na lubimyczytać to 7,5/10. Dlatego chyba mam prawo wymagać, a w tym przypadku narzekać, bo się rozczarowałam. Nie uważam, żeby to była szczególnie zła książka, bo nie, istnieją o wiele gorsze powieści (tak sądzę!). Z tymże mnie ta historia nie porwała i ja jej nie polecam. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego, a wyszło jak wyszło. Do tego rekomendacja Stephanie Perkins mnie zachęciła, a teraz mam wątpliwość, czy w ogóle czytałyśmy tą samą książkę. Czytając jej rekomendację mam poważne wątpliwości. No, ale dobrze zostawmy już to i podsumujmy. Myślę, że jeżeli nie przeczytacie tej książki nic nie stracicie, a nawet napiszę więcej, oszczędzicie trochę czasu. Chociaż może wam ta książka przypadnie do gustu, sądząc po jej pozytywnych recenzjach ludziom się podoba. Także mam nadzieję, że wam również się spodoba/ła.
Koniecznie dajcie znać czy czytaliście i czy wam się podobała, a może macie w planach po nią sięgnąć? Sekcja komentarzy jest dla was!
Ps. Pamiętajcie, że to jest tylko moja opinia i bardzo szanuję waszą. Proszę i was o uszanowanie mojej.
To by było na tyle, trzymajcie się i cześć!
W sumie to widzę ją po raz pierwszy, ale chyba jednak nie skuszę się - moja lista "must read" jest już i tak za bardzo przepełniona, a poza tym z twojej recenzji wywnioskowałam, że w sumie szału nie ma. ;D Może kiedyś się skuszę,a le na pewno nie w najbliższym czasie. xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
recenzjeklaudii.blogspot.com
O książce słyszałam wiele, ale myślę, że nie przeczytam jej w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://bookcaselover.blogspot.com/