Witam was na moim zaksiążkowanym fragmencie internetu!
Dziś przygotowałam dla was recenzję, która powstała (a raczej powstaje) z przypadku. Książkę skończyłam już jakieś dwa tygodnie temu, ale coś nie pozwalała mi o niej zapomnieć, Może to kwestia czytania kolejnych tomów, odgrzebywania historii. Jakiś głos z tyłu głowy podpowiadał mi, żebym spisała to co myślę i stąd możecie przeczytać jedno z najbardziej emocjonalnych i osobistych recenzji. Zapraszam :D
Podstawowe informacje:
Tytuł: Mimo moich win (ang. The Opportunist)
Autor: Terryn Fisher
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 320
Cykl: Mimo moich win
Tom: 1
Ekranizacja: NIE
Źródło informacji: lubimyczytac.pl
Opis książki:
Nie, nie jestem bez winy, ale zanim mnie osądzisz, pozwól, że coś Ci powiem. Pomyśl o mężczyźnie, którego kochasz najbardziej. Pomyśl o każdej wspólnej chwili wypełnionej rozmowami i milczeniem, o lepszych i gorszych dniach, o budzeniu się u jego boku. A teraz wyobraź sobie, że go tracisz. Ktoś wyszarpał, wydarł ukochanego z Twojego życia i zostawił pustkę. Cholernie niesprawiedliwe.
prawda? Mogłabym odpuścić, zapomnieć, wyjechać… Jednak czy zrobiłabyś to samo, gdyby w grę wchodziło odzyskanie każdego wspólnego dnia z ukochanym? Do tej pory cierpiałam. Teraz postanowiłam zawalczyć, nawet jeśli to oznacza, że inni też będą cierpieć. Bo miłość zawsze boli i nadszedł czas, by przygotować się na rany i blizny. A Ty, mimo moich win, nie potępisz mnie. Widzę, że już się wahasz, patrzysz w stronę ukochanego i myślisz, ile byłabyś w stanie poświęcić, by go odzyskać.
prawda? Mogłabym odpuścić, zapomnieć, wyjechać… Jednak czy zrobiłabyś to samo, gdyby w grę wchodziło odzyskanie każdego wspólnego dnia z ukochanym? Do tej pory cierpiałam. Teraz postanowiłam zawalczyć, nawet jeśli to oznacza, że inni też będą cierpieć. Bo miłość zawsze boli i nadszedł czas, by przygotować się na rany i blizny. A Ty, mimo moich win, nie potępisz mnie. Widzę, że już się wahasz, patrzysz w stronę ukochanego i myślisz, ile byłabyś w stanie poświęcić, by go odzyskać.
„Mimo moich win” to pierwsza część historii Olivii, Caleba i Leah. Powieść o tym, że serce można oddać tylko raz, a pozostałe związki są jedynie echem pierwszej miłości.
źródło opisu: http://otwarte.eu
Wybrane cytaty:"Sądzę, że jak pierwszy raz oddałaś komuś serce, nigdy już go nie odzyskasz. Reszta twojego życia jest po prostu udawaniem, że nadal masz serce."
"Tak bardzo cię kocham, a jest tyle rzeczy, których nie zdołałam ci powiedzieć. Tak bardzo bałam się tego, jak mnie kochałeś, Caleb."
"Caleb był jak huragan, który przeszedł przez moje życie, wzburzając w moim wnętrzu rzeczy, o których istnieniu nie wiedziałam. Jest tęsknota, której nigdy nie wyleczę."
Co sądzę ja?
Tak jak często zwykłam zaczynać swoje recenzje jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Fisher. Dowiedziałam się o niej, o jej trylogii za sprawą nowo wydanej powieści Colleen Hoover oraz właśnie Terryn Fisher. Przed dziełem dwóch autorek czyli "Never, Never" chciałam się zapoznać z osobną twórczością obu autorek, a jako, że Hoover czytałam już dwie książki, mój wybór padł na Fischer i jej pierwszy tom z trylogii pt. "Mimo moich win".
Bohaterowie: Do bohaterów kieruję wyjątkowo mocne uczucia. Caleb jest po prostu cudowny, niesamowity, ale jednocześnie nie, aż tak wyidealizowany. To chłopiec z dobrej rodziny, grzeczny, uroczy, romantyczny, wysportowany, ale jednocześnie ma swoje za uszami. Choć na pozór wszystko idzie mu cudownie to z biegiem czasu jednak pan idealny nie jest już taki idealny :D Odnośnie jego postaci nie zdradzę już więcej, natomiast mam nadzieję, że moje, krótkie przybliżenie jego osoby zachęciło was do sięgnięcia po książkę!
Olivia to z kolei zwyczajna dziewczyna jakich wiele. Ma swoje problemy, bardzo przeciętne, ma też ambicje w kwestii swojej przyszłej kariery prawniczej no i przede wszystkim ma ogromne pragnienie miłości (choć nie chętnie to przyznaje). Jak każdy podjęła w życiu decyzję, której żałuje, ale niestety nie może tego odkręcić. Przez swoją głupotę zraniła kogoś bardzo ważnego w jej życiu i teraz musi sobie z tym radzić. Dostaje od losu szansę, ale czy na pewno ją dobrze wykorzysta? A może sama w sobie szansa niesie ogromne konsekwencje dla Olivi?
Bardzo polubiłam tę dziewczynę za prawdziwość i jak do tej pory jest to jedna z niewielu bohaterek, które rozumiem, wiem jak się czują. Po prostu utożsamiam się z Oliwią.
Kończąc mój wywód o bohaterach wspomnę tylko: zżyłam się z nimi do tego stopnia, że gdy oni cierpieli i ja cierpiałam, gdy byli razem cieszyłam się ich szczęściem, a gdy płakali i ja płakałam.
Historia: Z jednej strony ta historia jest taka zwyczajna, ale autorka nawet w przeciętnej fabule potrafiła zawrzeć wątki bardziej wyszukane, nie przeciętne a przyznam, że właśnie takich spodziewałam się po tej książce. Historia nie leci na łeb, na szyję, ale to miała być po prostu przyjemna, ciepła opowieść o bardzo silnej miłości i o poświęceniu w jej imię. Określiłabym ją mianem słodko-gorzkiej powieści skierowanej dla młodzieży. Były momenty wesołe, gdy uśmiech nie schodził mi z twarzy, ale były też sceny przykre, refleksyjne i skłaniające do myślenia, zwłaszcza jeśli ktoś, kiedyś był w podobnej sytuacji. Wtedy potrafiłam godzinami leżeć na łóżku, gapić się w sufit i myśleć i płakać, płakać i myśleć - tak w kółko. Nie oszukując was były też momenty denerwujące, ale nie za sprawą niedociągnięć w historii, czy błędów logicznych. To był raczej oczywisty zabieg autorki. Wykreowała postać irytującą, do szpiku przesiąkniętą złem i co się tu dziwić, że wkurzałam się za każdym razem, gdy owa postać wkraczała na "scenę".
Emocje: Tak jak wspominałam wcześniej emocje podczas czytania, towarzyszyły mi różne. Czasem po przeczytaniu fragmentu książki dopadała mnie chandra, potrafiłam siedzieć i patrzeć w przestrzeń, myśląc o bohaterach, albo o tym jak bardzo ja jestem do Olivii podobna. Z czasem poznawania Caleba nachodziły mnie również myśli o jego odpowiedniku z mojej codzienności. Dla mnie ta książka to była niesamowicie emocjonalna, wspominkowa podróż, której jak najbardziej nie żałuję. Dzięki niej z jednej strony odgrzebałam dawno zasklepione rany w moim umyśle, ale jednocześnie zebrałam myśli, które wcześniej tylko zagłuszałam. Pozwoliła mi spojrzeć na wiele spraw inaczej, z dystansem i zrozumieć, rzeczy, których wcześniej nie dostrzegłam. Jeśli lubicie marzyć, zastanawiać się co by było gdyby..., analizować wasze życie i żyć wspomnieniami to BAAARDZO wam polecam tę książkę.
Jeszcze jedno: Naszła mnie taka myśl na dziś: "Pozory mylą". Sądziłam, że to będzie kolejna
schematyczna, do bólu przewidywalna młodzieżówka, o miłości, których jest masa. Myślałam, że teraz już trudno zaskoczyć new adult, joung adult (nie ogarniam, jaka jest miedzy nimi różnica), ale na szczęście się pomyliłam. BARDZO POLECAM!
schematyczna, do bólu przewidywalna młodzieżówka, o miłości, których jest masa. Myślałam, że teraz już trudno zaskoczyć new adult, joung adult (nie ogarniam, jaka jest miedzy nimi różnica), ale na szczęście się pomyliłam. BARDZO POLECAM!
Koniecznie dajcie znać czy czytaliście i czy wam się podobała, a może macie w planach po nią sięgnąć? Sekcja komentarzy jest dla was!
To by było na tyle, trzymajcie się i cześć!
Po przeczytaniu wspomnianego przez Ciebie „Never never” mam naprawdę ogromną ochotę, żeby zapoznać się z twórczością tej pani, a na „Mimo moich win” poluję od dłuższego czasu. Zawsze jednak znajduję jakąś powieść do której bardziej mnie w danym momencie ciągnie i powieść Fisher idzie w odstawkę... Chyba poczekam aż trafi ona do mojej biblioteki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia z bloga KsiążkoholizmPostępujący
Poczekaj, bo moim zdaniem naprawdę jest na co czekać :D
UsuńJa Never, Never właśnie kończę :)
Również pozdrawiam :D
Super cytaty i recenzja! :))
OdpowiedzUsuńJak zwykle, parabatai ;)
Ooo dziękuję kochana :*
UsuńFakt, książka jest bardzo emocjonalna, ale mi cały czas towarzyszyły negatywne uczucia, przez co nie czerpałam przyjemności z czytania. Olivia to jedna z najbardziej irytujących bohaterek z jakimi się spotkałam - miałam ochotę zrobić jej krzywdę ;P Wiem, że Fisher specjalnie stworzyła taką postać, ale to nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńJednym z największych plusów tej powieści było zakończenie, które było naprawdę ciekawe i nietypowe - według mnie bardzo uczciwe, adekwatne do sytuacji i uznałam, że potraktuje je jako koniec tej miłosnej historii - niech tak zostanie :)
Pozdrawiam :D
W podsumowaniu całej trylogii (filmik: https://m.youtube.com/watch?v=iULlzg87IZQ) doszłam do podobnych wniosków. Potem Olivia zaczęła mnie irytować ;)
UsuńRównież pozdrawiam :*
Bardzo bardzo chcę ja przeczytać! :) Już czeka na mnie na czytniku i w najbliższej wolnej chwili się za nią zabieram, mam co do niej dość duże oczekiwania :) PS. Dziękuję za odwiedziny!
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Mam nadzieje, że Ci się bardzo spodoba i moja rekomendacja nie okaże się złudna :)
UsuńNie ma sprawy, uwielbiam odwiedzać inne blogi i inspirować się pracą innych :)