sierpnia 2016 - Nerd Książkowy

środa, 24 sierpnia 2016

"Prawdziwy świat jest tam, gdzie są potwory. Dopiero tam przekonujesz się, ile jesteś wart" ~ Złodziej Pioruna - Rick Riordan
Witam was na moim zaksiążkowanym fragmencie internetu!
Dziś przyszedł czas na recenzję bardzo popularnej książki bardzo popularnego autora. Jeśli lubicie tak jak ja mitologię grecką, jeśli interesują was losy dzieci bogów z ludźmi oraz jeśli ciekawi was czym jest tajemniczy Obóz Herosów, to polecam rozwinąć i zapoznać się z moją recenzją. Jeśli do tego jesteście fanami twórczości Ricka Riordana, lub jeśli chcecie zapoznać się z jego twórczością to koniecznie czytajcie moje wypociny dalej :D

wtorek, 23 sierpnia 2016

"Niektórym pisana jest miłość... Innym przekleństwo" ~ Piękne Istoty - Garcia & Stohl
Witam was na moim zaksiążkowanym fragmencie internetu!
Nawet nie wiecie jak bardzo cieszę się, że dorwałam w swoje łapki tę książkę. Nawet nie wiecie jak bardzo cieszę się, że ją przeczytałam. Nawet nie wiecie jak bardzo cieszę się, że ją przeczytałam. I wreszcie, nawet nie wiecie jak bardzo cieszę się, że ją dla was recenzuję. 

Informacje ogólne:
Tytuł: Piękne Istoty
Autor: Kami Garcia & Margaret Stohl
Wydawnictwo: Łyński Kamień
Data wydania: 5 maja 2010
Liczba stron: 536 stron
Cykl: Kroniki Obdarzonych
Tom: 1
Ekranizacja: Tak
Premiera ekranizacji: 13 lutego 2013



Opis książki:
Gatlin nie wyróżniało się niczym szczególnym. Byliśmy w samym środku zwyczajności. Tak mi się przynajmniej wydawało. Ale nie mogłem się bardziej mylić.

Była klątwa.
Była dziewczyna.
A na końcu był grób. 

Eathan marzy o wyjeździe z Gatlin w Karolinie Północnej, gdzie ostatnim wielkim wydarzeniem była wojna secesyjna. 
Chłopak od miesięcy śni o dziewczynie, której nigdy wcześniej nie widział. 
Kiedy po wakacjach spotyka ją na szkolnym korytarzu, od razu się w niej zakochuje. Lena ukrywa jednak klątwę, która od pokoleń ciąży na jej rodzinie. Czy Eathan zmieni przeznaczenie i uratuje Lenę przed nią samą? W mieście bez przyszłości jedna tajemnica zmieniła wszystko...

Piękne Istoty to opowieść o przeznaczeniu, miłości i o niebezpiecznej klątwie. Jej groza otoczy cię jak mgła, a gdy się rozpłynie, zapragniesz wrócić do Gatlin, do jego tajemnic i magii unoszącej się w powietrzu.
Opis pochodzi z okładki książki

Wybrane cytaty:
"- Zaczekaj. - Złapałem Marian za ramię. - Czy mój tata wie? - Nie.
Przynajmniej jedna osoba w domu nie prowadziła podwójnego życia, mimo że jest szalona."

"Żadnej odpowiedzi. Odeszła, a ja nie byłem na to gotów. I nie będę - ani za pięćdziesiąt trzy dni, ani za pięćdziesiąt trzy lata, ani za pięćdziesiąt trzy stulecia."

"- Chcę wiedzieć! Wszedł pan w środku nocy do mojego pokoju. Jest pan wampirem? Zboczeńcem? Może jednym i drugim? No słucham!"

"Wszystkiego najlepszego z okazji twoich szesnastych urodzin. Nie dziwię się, że nie chciałaś wyjść ze swojego pokoju. " 


Co sądzę ja?
Zacznę od tego, że jestem bardzo zadowolona iż dorwałam tę książkę w bibliotece, bo kupienie jej graniczy z cudem. 
W mojej recenzji mogą pojawić się malutkie odniesienia do ekranizacji, bo to od niej zaczęłam swoją przygodę z "Pięknymi Istotami". Było to jednak ponad pół roku temu, a książka bardzo różni się od filmu więc uniknęłam dużych spoilerów.

Bohaterowie: Zacznę od głównego bohatera, z którego perspektywy poznajemy większość historii debiutu Garcia & Stohl. Ethan to zwyczajny nastolatek, prowadzący zwykłe życie i mający zwykłe problemy. Jest koszykarzem, ma najlepszego przyjaciela, cudowną opiekunkę i szalonego ojca. 
Eathan w swoje prostocie jest cudowny i bardzo uroczy. Ta postać jest świetnie wykreowana, choćby pod względem poczucia humoru, którego mu nie brakuje. Jest niezwykle oddany miłości swojego życia i jest gotów dla niej zrobić wszystko. 
Lena to jedna z moich ulubionych bohaterek książkowych. Dziewczyna, mam wrażenie, stworzona po to by jej współczuć. Sprawia wrażenie biednej i pokrzywdzone przez los, ale ma swoje za uszami i wie kiedy pokazać pazurki. Ta śliczna, niezwykle empatyczna i pełna ciepła bohaterka potrafi przewrócić cały świat do góry nogami, zwłaszcza gdy mówimy o świecie Ethana Wate'a. 

Historia: Ja jestem pełna podziwu niezwykłej kreatywności jaką cechują się autorki "Pięknych Istot".  Jak wspominałam powyżej para głównych bohaterów jest genialnie napisana. Wątek miłosny zdecydowanie nie przesłodzony, ale jednocześnie doskonale ukazujący niezwykłą więź między bohaterami i to jak wielką rolę odgrywa w historii ich miłość. Subtelna i idealnie wyważona - czyli tak jak lubię najbardziej. 
Nie ma sceny, która by się dłużyła, a różne przerywniki (np. z przeszłości) oraz pewne motywy, których wam oczywiście nie zdradzę dodają klimatu. Przeszłość jest idealnie rozrysowana i wytłumaczona tak, że z łatwością można się połapać co, kto, z kim itp.
Historia ma niezwykły klimat, który czuć od pierwszych stron do samego końca.

Świat wykreowany: Z pozoru wszystko wydaje się normalne, ale jak to przystało na fantastykę, pozory mylą! Całe rozpisanie fabuły zajęłoby naprawdę długo, nie bez przyczyny 'Piękne Istoty liczą ponad pięćset stron. Mam nadzieję, że w bibliotece dorwę kolejne tomy, bo po zakończeniu tego popadam w depresję. 
Ale co do świata, motyw z stworzeniem nowej rasy jest niezwykle ciekawy. Każdy ma swoje zupełnie inne zdolności, ale Lena jest anomalią nawet w swojej Obdarzonej rodzinie. Jedyna taka (chyba?).
Świat wciąga od początku, raz zaczniesz czytać i już nie skończysz! 

Podsumowując: Ja bardzo gorąco polecam wam "Piękne Istoty". Z tego co mi pisaliście na insta (standardowo na niego zapraszam: Bookstagram) zaczęliście swoja przygodę (jak ja) od filmu i zastanawiacie się czy warto czytać. To chyba najgłupsze pytanie, oczywiście, że WARTO CZYTAĆ! Jeśli dodatkowo jesteście miłośnikami troszkę mroczniejszej, gotyckiej fantastyki, jeśli potraficie docenić magię miłości i nie straszne są wam nietypowe i zbyt okrutne zakończenia, ale jednak happy endy to na pewno nie możecie przejść obok tej książki obojętnie i za wszelką cenę ją zdobyć w swoje łapki, bo warto! 

Koniecznie dajcie znać czy czytaliście i czy wam się podobała, a może macie w planach po nią sięgnąć? Sekcja komentarzy jest dla was!


No i to by było na tyle, trzymajcie się i cześć!
A jedyne czego chcieli to być razem do końca życia ~ Ps. Kocham Cię - Cecelia Ahern
Witam was na moim zaksiążkowanym fragmencie internetu!
Witam was bardzo serdecznie i zapraszam na recenzję "Ps. Kocham cię" autorstwa Cecelii Ahern. Jeśli lubicie romanse, zdecydowanie nie przesłodzone, może trochę humorystyczne książki oraz oczywiście bardzo prawdziwe i realne historie bohaterów to koniecznie zapoznajcie się z poniższą recenzją. :D


Informacje ogólne:
Tytuł: Ps. Kocham Cię
Autor: Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 19 września 2013
Liczba stron: 456 stron 
Ekranizacja: Tak
Światowa premiera ekranizacji: 20 grudnia 2007



Opis książki:
Życie Holly i Gerry'ego było idealne - szczęśliwe małżeństwo, dom w Dublinie, oddani przyjaciele, wspaniała rodzina. Mieli świat u stóp. Tak przynajmniej sądzili.
Dlatego gdy Gerry niespodziewanie umiera, życie Holly rozpada się na kawałki. I oto okazuje się, że jej dowcipny mąż zostawił dziesięć listów, a w nich dziesięć poleceń, które Holly musi wykonać.
Z pomocą przyjaciół i kochającej, choć nieco ekscentrycznej rodzinki, Holly przekonuje się, że los szykuje dla niej jeszcze wiele niespodzianek...
Opis pochodzi z okładki książki
Zdjęcie jest mojego autorstwa

Wybrane cytaty:
* "Mieli bardzo prosty plan: być razem do końca życia. Plan, co do którego wszyscy z ich kręgu zgodziliby się, że jest jak najbardziej realny. Byli najlepszymi przyjaciółmi, kochankami i bratnimi duszami, i wszyscy uważali, że bycie razem jest ich przeznaczeniem. Ale tak się złożyło, że pewnego dnia przeznaczenie bezdusznie zmieniło zdanie."

* "... Ale w przypadku śmierci nie było cudownych sposobów. I nie było powrotów."

Co sądzę ja?
Jest to moje drugie spotkanie z twórczością tej autorki. Po bardzo udanej lekturze "Love, Rosie" postanowiłam sięgnąć po debiutancką książkę jaką jest Ps. Kocham Cię. 

Bohaterowie: Tutaj co się dużo rozpisywać, bohaterów naprawdę polubiłam. Holly pod pewnymi względami (a raczej ich większością) bardzo mnie przypomina. Jestem dokładnie taką samą niezdarą, antytalentem wokalnym. Często zdarza mi się kłócić o pierdoły. Najbardziej chyba utożsamiam się z główną bohaterką na płaszczyznach miłosnych oraz zawodowych. Holly kocha męża, swoich przyjaciół, nawet rodzinę, całym sercem i jest im bardzo oddana. Nie potrafi odnaleźć swojej wymarzonej pracy co skutkuje jej częstym porzuceniem. Tak naprawdę to nie wie co chce robić, w czym bardzo mnie przypomina. 
Gerry jej mąż no cóż, bardzo szkoda, że nie dane mu było dłużej zostać na świecie, ale z wspomnień Holly i ich przyjaciół wydawał się cudownym człowiekiem. Nawet po śmierci pokazywał jak bardzo kocha Holly i o nią dba. 
Sharon i Denise to dwie najlepsze przyjaciółki Holly. Niezwykle ciepłe osóbki, no i przede wszystkim ogromnie wspierające. 

Historia: Moim zdaniem fabuła jest zdecydowanie ambitniejsza niż można by się spodziewać po zwykłym, niezwykłym, romansidle. Może się wydawać, że wątek ze śmiercią ukochanego oraz opis dalszych losów tych, którzy zostali przy życiu jest banalny i jak najbardziej oklepany. Jednak ta historia udowadnia, że się mylimy. Bardzo podoba mi się pomysł tych listów, pozostawionych po sobie. Sama przyznaję, co jakiś czas spisuję to co u mnie i puki co ląduje to w pudle, ale kto wie, może kiedyś to będzie dobra pamiątka dla moich bliskich?

Świat wykreowany: Nad światem w powieści myślę, że nie ma się co rozwodzić. Jest to po prostu współczesny Dublin ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami. Nie jest to fantastyka, nie ma tu dziwnych stworzeń. Jest po prostu miłość, która przetrwała nawet śmierć (co już samo w sobie może uchodzić za nierealne). 

Ekranizacja: Tak, na podstawie debiutu C. Ahern powstał również film, albo jak ja sądzę luźna adaptacja. Film jest naprawdę dobry, ale to nie to samo co książka. Pomiędzy tymi dwoma z łatwością można dojrzeć wiele różnic. Począwszy od zmiany miejsca akcji (z Irlandii na Amerykę), aż po wprowadzenie do filmu scen, o których autorka nie napisała. Bohaterowie to dla mnie rzecz nie pojęta. Wyobrażałam ich sobie inaczej i trochę film spaczył mi ich obraz, ale nie będę wdawać się w szczegóły. Film wam polecam, ale spokojnie możecie go obejrzeć jeśli jeszcze nie czytaliście książki. Ja jeszcze na pewno do niego wrócę.

Podsumowując: Ja mam książkę polecam. Sądzę, że jest dobrze napisana jak na debiut, a błędy stylistyczne oraz logiczne są po prostu wypadkiem przy pracy tłumaczy. W żaden sposób nie ujmują tej książce. Chociaż przyćmiło ją sławione :Love, Rosie", które faktycznie podobało mi się bardziej, polecam i Ps. Kocham Cię. 

Koniecznie dajcie znać czy czytaliście i czy wam się podobała, a może macie w planach po nią sięgnąć? Sekcja komentarzy jest dla was!
  
To by było na tyle, trzymajcie się i cześć!
"Wszyscy jesteśmy częścią jakiegoś wielkiego cyklu, rytmu, którego zrozumienie dane jest jedynie Bogu" ~ Zanim się pojawiłeś - Jojo Moyes
Witam was na moim zaksiążkowanym fragmencie internetu!
Dziś przygotowałam dla was chyba najbardziej kontrowersyjną recenzję w historii mojego bloga. Jeśli mimo to jesteście ciekawi co sądzę o "Zanim się pojawiłeś" to zapraszam do zapoznania się z tym co przygotowałam. 

 Informacje ogólne:
Tytuł: Zanim się pojawiłeś (Me before you)
Autor: Jojo Moyes
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 11 września 2013
Liczba stron: 384
Ekranizacja: TAK
Światowa premiera ekranizacji: 2 czerwca 2016

Opis książki:
Co robisz, jeśli chcesz uszczęśliwić osobę, którą kochasz, ale wiesz, że to złamie twoje serce?

Jest wiele rzeczy, które wie ekscentryczna dwudziestosześcioletnia Lou Clark. Wie, ile kroków dzieli przystanek autobusowy od jej domu. Wie, że lubi pracować w kawiarni Bułka z Masłem, i że chyba nie kocha swojego chłopaka Patricka. Lou nie wie jednak, że za chwilę straci pracę i zostanie opiekunką młodego, bogatego bankiera, którego losy całkowicie zmieniły się na skutek tragicznego zdarzenia sprzed dwóch lat.

Will Traynor wie, że wypadek motocyklowy odebrał mu chęć do życia. Wszystko wydaje mu się teraz błahe i pozbawione kolorów. Wie też, w jaki sposób to przerwać. Nie ma jednak pojęcia, że znajomość z Lou wywróci jego świat do góry nogami i odmieni ich oboje na zawsze.

Opis książki pochodzi z lubimyczytać.pl
Zdjęcie "książki" jest mojego autorstwa

Wybrane cytaty:
* "Niczego nie próbowałaś, nigdzie nie byłaś. Skąd masz choćby blade pojęcie, kim właściwie jesteś?"

* "Czasami Clark, właściwie tylko dla ciebie chce mi się wstawać rano."

Co sądzę ja?
Możliwe, że nawet nie zdajecie sobie sprawy z jakim trudem przychodzi mi wyrażenie swojego zdania o "Zanim się pojawiłeś". Na pewno nie jest to kwestią tego, że tak pokochałam tę książkę i nie potrafię już o niej mówić. Jest zdecydowanie na odwrót...

Bohaterowie: Zacznę od Willa, bo przyznaję, że to on wzbudził we mnie najwięcej emocji. Postaram się jednak pohamować, bo rzucanie co chwila przekleństwami pod jego adresem raczej nie jest pożądane. Tak więc na spokojnie: Nie lubię Willa. Nie lubiłam go od początku i moja nie chęć stopniowo narastała, żeby przy końcu historii sięgnąć zenitu. Przede wszystkim sądzę, że był on swego rodzaju zabiegiem zastosowanym przez panią Moyes. Stworzyła najbardziej chamskiego (i to nie w uroczy sposób), egoistycznego, denerwującego typka, którego nie sposób lubić. Jednocześnie przez brutalne okaleczenie go czuję, że zamknęła mi usta, bo przecież nie wypada źle mówić o niepełnosprawnych. Wybaczcie, ale ja nie potrafię o nim mówić, pisać, myśleć przychylnie. Rozumiem, że przeżył piekło, ale jakim trzeba być człowiekiem, żeby uprzykrzać życie wszystkim wokół. On jeden powinien najlepiej wiedzieć jak to mieć przesrane w życiu, i robić wszystko, żeby innym było lepiej. Tymczasem mam wrażenie, że całe chamstwo, snobizm, które w nim kipiały przez całe życie, nagle uwalnia i zasłania się wózkiem. 
Lou to kolejna świetna postać wykreowana przez panią Moyes - a przynajmniej tak twierdzą wszyscy. wszyscy z wyjątkiem mnie. Boże jak ta dziewczyna irytuje! Odnoszę wrażenie, że osiągnęła level Belli ze Zmierzchu (ale spokojnie to jeszcze nie Anastazja z Grey'a). Tą swoją dziecinadą, kolorowymi do porzygu ubrankami oraz kompletną nieporadnością życiową działała mi na nerwy. Za dużo optymizmu, a za mało pomyślunku, sorry, ale mnie to nie przekonuje. 
Bohaterowie poboczni, a więc rodzinka Lou oraz Willa czyli narzekania ciąg dalszy. Zacznę od siostry Lou ponieważ to ona pierwsza zalazła mi za skórę. Jej egoizm można spokojnie porównać do Willa. Nie liczyła się ze zdaniem Lou, choć w sumie ciężko się przejmować kimś tak ugodowym i pozbawionym kręgosłupa. Na własną prośbę zepsuła sobie przyszłość i jeszcze perfidnie kazała wszystkim harować na utrzymanie swoje oraz nieślubnego dzieciaka. 
O rodzicach Willa nie ma co nawet wspominać - patologia sama w sobie. Bogaczom się w tyłkach po przewracało i oto efekty - dwójka rozpuszczonych i nadętych bachorków - Will i jego siostra. 
Jednak ostatecznie to matka Lou doprowadziła mnie do szału i to do tego stopnia, że przewinęłam strony z dialogu matki i Lou aż do momentu podróży na lotnisko. 

No dobra chyba już ochłonęłam ;) 

Historia: Historia sama w sobie niczym nie odstaje od wielu romansideł. Nie jest to nic, w moim odczuciu, oryginalnego. Dziewczyna zakochuje się w chłopaku. Chłopak cierpi na jakąś chorobę i nie wiadomo czy dożyje kolejnego dnia (i czy chce dożyć w przypadku Willa). Dziewczyna go pielęgnuje, okazuje mu zrozumienie i miłość, jednak to nie wystarcza. I tak wiadomo, że to raczej nie ma kolorowej przyszłości. Akurat jeśli chodzi o zakończenie "Zanim się pojawiłeś" to było przewidywalne.

Emocje: No i tutaj czas na kolejną falę hejtu jaka popłynie pod moim adresem. Nie płakałam, no raz byłam blisko, ale to na początku książki, kiedy spojrzałam, że zostało mi jeszcze ponad 200 stron do końca, a uparłam się, że doczytam. Potem było trochę lepiej, ale ja chyba nie poczułam klimatu tej powieści. Wszystko przysłaniali mi irytujący bohaterowie oraz Lou i jej "cudowne" wymysły. Spodziewałam się wyciskacza łez, tony zużytych chusteczek, albo chociaż dobrego romansidła i co? I nic!

Ekranizacja: Tutaj króciutko, bo jej nie widziałam i bardzo długo się wahałam czy w ogóle zobaczę, Natomiast teraz stwierdzam, że za jakieś parę miesięcy jak będzie w necie to zobaczę, ale na pewno szkoda mi pieniędzy na kino i ten film. Nie wiem czy nawet najlepszy film jest w stanie uratować moje odczucia względem tej historii, ale zobaczymy.

Podsumowując: Nie wypowiem się zbyt elokwentnie, ale: chcecie to czytajcie, nie chcecie, to macie moje uznanie i pełne poparcie. I tą oto recenzją udowadniam, że można nie lubić "Zanim się pojawiłeś" tak samo jak np. Harry'ego, Tolkiena itp.
PS. Od razy mówię, żeby nie było to jest jakaś podlina, czarna rękawicza czy Bóg wie co, ale w moim odczuciu 4/10 więc to nie tragedia ;) Prawdopodobnie kryje się tam w zakończeniu jakiś głębszy przekaz, który po prostu do mnie nie trafia.

Koniecznie dajcie znać czy czytaliście i czy wam się podobała, a może macie w planach po nią sięgnąć? Sekcja komentarzy jest dla was!
  
To by było na tyle, trzymajcie się i cześć!

środa, 10 sierpnia 2016

Duchy, krew i mroczny sekret czyli coś co lubię najbardziej... ~ Anna we Krwi - Kendare Blake
Witam was na moim zaksiążkowanym fragmencie internetu!
BookAThon zakończył się dość dawno, a ja dopiero teraz przychodzę do was z recenzją książki, którą przypasowałam do pierwszego i drugiego wyzwania. Nie chcę zbytnio przedłużać wstępu, także zostawiam was z moimi wypociny :D